31.03.2012

Polityka pomnika


Monumentalne budowle, różnorodne tablice, fikuśne rzeźby, masywne obeliski, małe kamienie, rekonstrukcje, wystawy, itd. itd. Czym jest pomnik?

Ów pomnik zazwyczaj coś upamiętnia. W przypadku miejsc martyrologii jego funkcja jest oczywista, dlatego informacje uzyskane w czasie obcowania z tą specyficzną budowlą powinny być jednoznaczne. Niestety, pomniki stawały się (i stają) narzędziem indoktrynacji. XX wiek był pionierski pod względem propagandy. Odkryto, że ważne jest - nie tylko to co jest i będzie, ale też to co było - zdanie trochę uogólniające, ale prawdziwe. Ofiarą takiej polityki stały się m.in. pomniki.

Przykładów mamy wiele, ja odniosę się do Miejsca Pamięci w Buchenwaldzie. Po wojnie obóz koncentracyjny trafił w ręce sowietów (pomijam fakt powstania sowieckiego „obozu specjalnego”). Zaraz po wyzwoleniu (czy aby nie wcześniej?) świat dowiedział się o zbrodniach, które miały tam miejsce. Nowi właściciele terenu zdawali sobie sprawę, jaki drzemie tam potencjał propagandowy. Kluczowe stało się samo oswobodzenie więźniów, którzy mieli uwolnić obóz przed nadejściem Amerykanów. Ten motyw uczyniono jedną z najczęściej wykorzystywanych ilustracji upamiętnienia. Powstały tablice w miejscach, gdzie komuniści mięli się spotykać i obmyślać powstanie. Płaskorzeźby opowiadające historię obozu naszpikowano symbolizmem. Podobnie jest z pomnikiem poświęconym socjalistycznemu ruchowi oporu górującemu nad mogiłami więźniów. Nie zapomniano o upamiętnieniu ważnych dla komunizmu postaci takich, jak zamordowanego w 1944 r. przewodniczącego partii Ernsta Thälmanna.

To nie jedyne przykłady wykorzystywania „jedynej i słusznej wersji” historii. Przechadzając się w okolicy Buchenwaldu „uważajmy na liczby”, zwłaszcza na starych tablicach. Badacze pomimo wielu lat dociekań nie potrafili potwierdzić wielu danych, które wyryto. Pojawia się pytanie, co robić z tymi wszystkimi pomnikami? Jest wiele problemów związanych z wizją historii przedstawionej na tych dziełach. Począwszy od zwykłych nieścisłości po argumenty dla negacjonistów. Dobrze, że są przewodnicy, ale pomimo tego po 1990 roku chyba powinny powstać tablice do tablic. To znaczy nowe tablice objaśniające stare tablice - mówiące o tym, jak je czytać i na co zwracać uwagę.

Nie ma historii obiektywnej, ale dzięki subiektywnym opowieściom jesteśmy w stanie dotknąć i choć trochę starać się zrozumieć to, co minęło. Tutaj pojawia się dla mnie najważniejszy rodzaj pomnika - obcowanie ze świadkami. Ich opowieści i emocje są dla nas - młodych - bezpośrednim kontaktem z historią, przecież nie tak odległą. Niestety, ludzi pamiętających czasy II wojny światowej z roku na rok ubywa. Dlatego ważne jest, aby po naszych spotkaniach pozostał ślad. Efekty wspólnej pracy - rozmowy, wywiady, filmy, teksty, zdjęcia, itp., pozwolą przyszłym pokoleniom lepiej zrozumieć przeszłość. To jest/będzie zbudowany przez nas pomnik, „pomnik trwalszy niż ze spiżu”, którego czas nie zniszczy.

Teraz mamy okazję postawić go bez oddziaływań polityki, bo polityka pomnika, czyli tak naprawdę polityka pamięci (ze staropolskiego) zależy od nas.

Piotr Turek

Postscriptum

Są chwile symboliczne, ulatujące obrazy, mające moc większą niż tysiące obelisków. Czym jest pomnik? Dla mnie najpiękniejszym pomnikiem, który wyrył się w mojej pamięci jest obraz Pana Janusza Garlickiego - byłego więźnia KL Buchenwald, który stał nad mogiłą ofiar KL Buchenwald. Konfrontacja teraźniejszości z przeszłością. Dla zamordowanych czas zatrzymał się blisko 70 lat temu...

Tekst dedykuję: Brygidzie Czekanowskiej, Henrietcie Kretz oraz Januszowi Garlickiemu - naszym Pomnikom.


--

Die Begegnung "O przypominaniu i zapominaniu - Vom Erinnern und Vergessen" wird ermöglicht durch die finanzielle Unterstützung des Bündnisses für Demokratie und Toleranz, der Stiftung "Erinnerung, Verantwortung, Zukunft, des Deutsch-Polnischen Jugendwerks sowie der Doris-Wuppermann-Stiftung für soziale Demokratie.